Zbroja Boga

Wszyscy jesteśmy na bieżąco z filmami. Ale czy ktoś jeszcze poświęca czas na oglądanie starych filmów? Nie mówię o klasykach z milionem oskarów, ale o takich, że były, były nawet dobre, ale nie kręcił Martin Scorsese albo nie miały Kirka Douglasa czy kogokolwiek. No na przykład ja, ale ja jestem dziwny. Lubię stare westerny, stare filmy o samurajach i stare filmy kung-fu. I do trzeciego się właśnie odniosę.

Zbroja Boga, choć tytuł dosyć głęboki to typowy film z Jackie Chanem. Komedia akcji z ze slapstickowymi scenami walki. Do tego dialogi, mimo, że kręcone po angielsku, rozjeżdżają się z ruchem ust aktorów, jak dobry stary film kung-fu z angielskim dubbingiem. I tyle. Fabuła napisana na kolanie, aktorstwo w filmie zasadniczo żadne, początek głupi, a wręcz nawet trochę rasistowski.

Co z tego wszystkiego wynika? A dokładnie to, co ma być. Film z Jackie Chanem. Nie koniecznie z polotem, ale śmieszny, dosyć krótki i bardzo przyjemnie się ogląda. Na pewno trzeba docenić wysiłek, jaki Jackie wkłada w zrobienie sobie krzywdy i wykreowanie ciekawej choreografii walki. Po obejrzeniu stwierdzam, że dostałem to czego się spodziewałem. Niezobowiązująca intelektualnie rozrywka na wieczór, ze stuprocentową gwarancją, że jest lepszy niż 50 twarzy greja.

Tags: