Przecież spojlery to ma golf trójka…

Na wstępie, chciałbym zaznaczyć, że na blogu będą spojlery (ang. spoilers, od „spoil” – zepsuć), czyli magiczne zestawy informacji, które w mniejszym lub większym stopniu zrujnują nam na przykład oglądanie filmu. Korzystając z okazji, chciałbym sprecyzować, kiedy przekazaną informacje można nazywać spojlerem, a kiedy nie. Przede wszystkim w dyskusji na jakiś temat, zasadniczo dzielimy ludzi na dwie grupy: tych, których temat interesuje oraz tych, których nie interesuje. Przykładowo na informacje o śmierci Hanki Mostowiak czy Rysia z „Klanu” zareagowałem jak na zeszłoroczny śnieg. Z drugiej strony nie chciałbym wiedzieć, co się stanie w nadchodzącym „Hobbicie”, gdybym, oczywiście, nie przeczytał książki z dziesięć razy. Właśnie. Czytał książkę, czy nie czytał? Jest kilka sytuacji, dotyczących różnych mediów, które przedstawię w punktach (panie profesorze, czy forma „wypunktuje” jest poprawna?):

  1. Nowy film. Ktoś był na premierze nowego filmu, np.: rzeczonym „Hobbicie” i zaraz po wyjściu rozpowiada, co to się nie wydarzyło. Owszem, przedyskutować sam film powinno się jak najbardziej, ale zdradzanie istotne części fabuły jest co najmniej nieprzemyślane. Chyba, że ktoś zapyta, wtedy otrzymuje spojler na własne życzenie.
    Natomiast w sytuacji, kiedy mówię, że dziś zamierzam obejrzeć szóstą część „Harry’ego Pottera” i ktoś rzuca mi w twarz, że Dumbledore ginie, to jest najwyższej klasy chamstwo i jest społecznie akceptowalne, żeby delikwentowi dać w ryj.
  2. Stary film. Siedzimy przy piwie, komuś się przypomina „Casablanca” i rozpoczyna się dyskusja. Uważam, że jeżeli ktoś zaprotestuje, mówiąc „W sumie, w sumie to nie widziałem” i wyrazi chęć obejrzenia, to wypada wtedy powstrzymać od zdradzenia fabuły, żeby pozwolić odczuć pełną przyjemność z oglądania wybranego filmu. W taki sposób straciłem całą przyjemność z oglądania „Podejrzanych” („Usual Suspects”), który jest rewelacyjny, jak się nie wie, kim jest Keyser Soze (jak ktoś nie widział, można bez obaw sprawdzić sam film na filmwebie, natomiast nie radzę wyszukiwać po tajemniczym imieniu, bo spojler gwarantowany J). Oczywiście, jak nikt nie protestuje, to jest w porządku.
  3. Film na podstawie książki, a film historyczny. Ja preferuje oglądać film, dopiero po przeczytaniu książki, jednak zdecydowana większość ludzi nie preferuje takiego rozwiązania lub sięga po książkę zachęcona filmem. Dlatego wykrzykiwanie w kinie „Dumbledore ginie” również kwalifikuje się, jako chamstwo. Rzecz nie dotyczy filmów historycznych bazowanych na znanych, najczęściej ze szkoły informacjach. „Spartanie przegrywają” to informacja liczącą dwa i pół tysiąca lat, więc ciężko ją nazwać spojlerem. To samo dotyczy: „Titanic tonie” czy „Hitler ginie” itp.
  4. Książki. Zasady te same jak przy filmach: nowa, wstrzymujemy się zdradzaniem fabuły, chyba, że ktoś zapyta; stara, jak ktoś poprosi to nie wyjawiamy oraz jak ktoś się chwali, że czyta/zamierza przeczytać, to raczej nie rzucamy mu w twarz zakończenia. Podobnie jednak, jak w punkcie 3, „Jezus ginie”, to nie spojler.
  5. Zasady te same (stary, nowy, oglądam), z tym, że nowe seriale mają dodatkowy faktor, którym jest regularna emisja telewizyjna. Nie zawsze ktoś ma czas (albo telewizor J), żeby danego dnia obejrzeć ulubiony serial, dlatego zamiast zaczynać „we wczorajszej Grze o Tron…”, zacząć od „Czy widziałeś wczorajszą Grę o Tron…” i dostosować się do odpowiedzi.
  6. Powyższe zasady bez zmian, ale będzie ostatnia uwaga. Po pewnym czasie niektóre media stają się tak popularne i wielokrotnie wykorzystywane jak np.: Batman, że zawarte w nich informacje, stają się powszechnie znane, wplatane do żartów lub wręcz przysłów, a niektóre nie. Dlatego „Bruce Wayne to Batman” to jak przegrana Spartan żadna nowość. Ale tożsamość Keysera Soze już tak.

Dziękujęmy za zapoznanie się z „Przewodnikiem po Spojlerach” – zarząd witryny „Pod Złamanym Toporem”.

Tags: