Dawno nic nie było.

A więc tak. Co robiłem ostatnio? Streszczenie :

Jebła mi karta graficzna, poszła do serwisu, serwis naprawił, ale w sklepie zaproponowali wymianę na nową, zgodziłem się. Tak o to po prawie 1.5 miesiące dostałem dzisiaj telefon, że jest wymienione. Najdalej pojutrze wskakuje z powrotem na Płotkę.

Koncerty:
-Judas Priest – średni, bo pierwszą połowę koncertu grali kawałki z nowej płyty (która jest ledwo średnia) i przydługie ballady. Od połowy wszystkie hity więc jakoś poszło.
-Chaos Synopsis – death/thrash Brazylii, który wszystkim wciskam :P. Koncert świetny mimo braków w obsadzie (gitarzystę zastępował kolega z zespołu Forka – mam płytę). Jako support grał zespół Slaves of Evil, solidny death metal, mam płytę. Generalnie kupiłem koszulkę i płytę, wróciłem z trzema płytami, dwoma koszulkami, kostką i pałką :).
-Motorhead – koncert zajebisty. Żadnych fanaberii, Motorhead w czystej postaci, jestem w pełni usytasy (usatysfakcjonowany) tymże koncertem.

A co robię jak nie łoję? Internety, jutuby i seriale (nadgoniony Dragon Ball Kai, filmy i czekamy na premierę Revival of F, żeby zaczą oglądać DB Super).

Dużo metalu, z czego trochę nowości. Interesujące, że w końcu spodobał mi się Cannibal Corpse. Wydaje mi się, że do death metalu trzeba albo dojrzeć, albo nauczyć się słuchać wystarczająco szybko :P.

Do tego dużo filmów – nieobejrzane klasyki, stare kung fu, stare westerny i stare filmy o samurajach.

Zacząłem chodzić na basen.

Zrobiłem cytrynówkę i jest tak kwaśna, że jeden z degustujących poprosił o herbatę z cukrem.

Degustowałem piwa z browaru Indoor (ja mówię Indykpol) w Prądniku Korzkiewskim. Znaczy kolega z pracy zrobił. Poziome najlepszych polskich kraftów – nie wymyślam.

Generalnie coś się dzieje. Jak skończę Wiedźmina to zrobię obszerniaka. Dużo pisałem o nowych Marvelach, więc jak obejrzę jeszcze raz A2 (moze od razu Ant-Mana) to się wypowiem, mam nadzieję, przez trzecim sezonem Agentów Tarczy, to co nieco o drugim będzie. Po drodze znajdę coś, żeby pomarudzić.

A tymczasem, borym lasem, jedziemy w trasę, z grubym golasem,
Space shipem Indykowym, z biegiem randomowym, piwem na parkingu darmowym,
Polem, lasem, dużym szpasem, miniemy się z wrocławskim kutasem,
Na festiwal czeski metalowy, popijając piwem zdrowym, pod sceną chylić będziem głowy,
Bo nie ma w tym żadnej zmowy, lubimy jeść krowy, Brutal będzie wykurwiście odlotowy!